Czasem przyjemnie jest zobaczyć coś, co pospolite w swej prostocie, łamie diametralnie jedną chwilę, w której się dzieje.
A dziś będzie Apple Crumble, czyli jabłka pod chrupiącą kruszonką. Zawsze jako dzieci wyjadaliśmy z ciasta owoce i kruszonkę. Teraz pomijam ciasto i zostaje tylko to, co absolutnie pieści kubki smakowe. Pasuje do szarości dnia, do jesieni, do deszczu...
Podałam z kremem waniliowym i zielonym akcentem optymistycznym.
Składniki:
- 5 jabłek (najlepsze zielone, typu antonówka, granny smith)
- 1/2 szkl płatków owsianych
- 1/2 szkl mąki
- 1/2 szkl cukru brązowego
- 2 łyżki masła
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
- szczypta mielonych goździków
Krem waniliowy:
- 1szkl mleka
- 1szkl śmietany kremówki
- ziarenka z 1 laski wanilii
- 50g cukru
- 2 żółtka
- 2 płatki żelatyny
Przygotowanie:
Jabłka obrać i umyć. Pokroić w grubą kostkę. Posypać cynamonem, gałką i goździkami. Wymieszać.
Płatki uprażyć na suchej patelni. Wystudzone wymieszać z mąką i cukrem. Dodać masło i zrobić kruszonkę.
W żaroodpornym naczyniu (o wymiarach 15cm 30cm) ułożyć jabłka. Po wierzchu posypać kruszonką.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 C, i piec przez 20 -25 minut.
Z podanej ilości mleka odlać 3-5 łyżek i rozpuścić w nim żelatynę. Pozostałą ilość zagotować wraz z ziarenkami wanilii.
Żółtka utrzeć z cukrem. Stopniowo dodawać gorące mleko, stale mieszając. Przelać z powrotem do garnka i nadal podgrzewając, mieszać, aby całość odrobinę zgęstniała ale trzeba pilnować, aby się nie zagotowała. Poziom zgęstnięcia jest ledwo widoczny gołym okiem, nie będzie to konsystencja budyniu, po prostu mleko stanie się bardziej "kremowe". Jeśli zanurzymy łyżkę, to mleko powinno się na nim zatrzymać, a nie spływać lekko jak woda.
Śmietanę ubić. Żelatynę (miękką) dodać do mleka z żółtkami i wanilią. Wymieszać, aż się dobrze rozpuści. Wystudzić krem, od czasu do czasu mieszając, aby nie zrobił się kożuch.
Chłodny krem wymieszać ze śmietanką.
Gorące jabłka z kruszonką udekorować solidną porcją chłodnego kremu.
Smacznego :)
kocham takie crumble
OdpowiedzUsuńpasuje do deszczu, bardzo.
OdpowiedzUsuńnajlepsze z lodami wanilowymi. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam crumble - takie proste, a daje tyle szczęścia ;)
OdpowiedzUsuńJako nastolatka miałam zwyczaj z koleżanką chadzać na przystanek z kubkiem gorącej herbaty w ręku. Na termokubki i inne takie cuda nie było nas stać, a że ciągle się spieszyłyśmy, herbata wędrowała ze mną - bo przecież jak tu taką herbatę w kuchni samą zostawić...? Oj, wielu dziwnych spojrzeń doświadczyłam. Ty pewnie byś się do mnie uśmiechnęła :)
Niektóre widoki po prostu są rozczulające. Pan sprawiał wrażenie, jakby pod tym parasolem miał inny świat. Ciepły od towarzystwa psa i kubka kawy, kolorowy od parasola. Piękny widok. Na piękne uśmiecham się zawsze :)
Usuńdlaczego jeszcze nigdy nie jadłam crumble...
OdpowiedzUsuńCieplutkie crubmle na osłodę szarości dnia. Najchętniej zajadane na kanapie pod ciepłym kocykiem :)
OdpowiedzUsuńZwykle podaję z lodami waniliowymi ale następnym razem spróbuję z kremem...:)
OdpowiedzUsuńTak pieknie to opisalas, ze prawie zobaczylam tego Pana z zoltym parasolem :)) Swietny sloneczny akcent wsrod szarosci dnia...
OdpowiedzUsuńUwielbiam crumble. Najbardziej sliwkowe. Jablkowego jeszcze nie jadlam ale mysle, ze to doskonaly deser na takie szare dni :)
Pozdrawiam cieplutko :)